czwartek, 17 lipca 2014

Tonik oczarowy od Organique-kilka słów ode mnie.

Witajcie!
Dzisiaj miał być post z moim zakupami z ostatnich 3 miesięcy, ale stwierdziłam, że dawno nie było żadnej recenzji, więc będzie jednak o pewnym produkcie, który już zużyłam, ale chciałam Wam powiedzieć o nim kilka słów.

Mowa tutaj o toniku oczarowym od Organique.



Firma Organique zawładnęła blogsferą już jakiś czas temu i jak to pewnie w znacznej większości z Was i u mnie pojawiło się chciekstwo na te naturalne cudeńka.
Jako, że nadarzyła się okazja, czyli moje imieniny postanowiłam zażyczyć sobie od siostry ten właśnie tonik. Niestety w moim rodzinnym mieście nie mili go, więc postanowiłam, że kupię go w Warszawie a ona odda mi pieniądze. Niestety tak się złożyło, że na drugi dzień jednak był i wyszło na to, że mam dwa toniki.
Co dziwniejsze ja za swój w stolicy zapłaciłam 28 zł a moja siostra 34 zł! Niezła różnica w cenie! Według mnie trochę to nie fair.



Ale dość tego przydługiego wstępu. Jeżeli komuś nie chcę się wchodzić na stronę producenta, wkleję Wam tutaj co on o nim pisze:

Woda oczarowa jest wodnym wyciągiem z liści i kory oczaru wirginijskiego. Ma przyjemny odświeżający zapach i jest bezbarwna.Najbardziej skuteczna jest w pielęgnacji cery naczynkowej, działa przeciwzapalnie, obkurcza naczyńka krwionośne, łagodzi zaczerwienienie twarzy i dobrze nawilża naskórek. Ma właściwości regenerujące, bakteriobójcze, ściągające oraz przeciwzapalne, poprawia ukrwienie skóry. Cechuje ją  przyjemny  i odświeżający aromat. Zalecana do każdego typu skóry, szczególnie zanieczyszczonej i trądzikowej. Wskazane jest stosowanie jej podczas zabiegów kosmetycznych jako pielęgnacja skóry suchej, ściągniętej i podrażnionej, a także
do tonizacji skóry po zmyciu peelingu  lub maseczki.

Instrukcja użycia:
Stosować jako tonik lub odświeżającą mgiełkę. Woda może być używana do mieszania z glinkami i maseczkami, a także jako płyn do wapozonu.



Ja stosowałam go jako tonik. Kiedyś używałam też hydrolatu oczarowego z Biochemii Urody i jeżeli moja opinia miałaby się zmieścić w jednym zdaniu, powiedziałabym- jeżeli nie widać różnicy to po co przepłacać.
Krótko mówiąc ten tonik mnie nie oczarował . Robił to co miał robić, czyli delikatnie skórę odświeżał i nawilżał ale nic spektakularnego. Producent piszę, że ma działanie przeciwzapalne, bakteriobójcze i regenerujące, ale ja nie zauważyłam, żeby przyśpieszał gojenie pryszczy, zmniejszał je czy powodował, że wyskakuje ich mniej.



Jeżeli chodzi o opakowanie, to uważam, że jest to dobre rozwiązanie w przypadku odświeżania cery poza domem czy psikania na glinkę aby nie wyschła. Według mnie jest mało praktyczne jeżeli używamy go jako zwykłego toniku, bo przy spryskiwaniu płatka kosmetycznego dużo produktu rozpyla się w powietrze, przez co produkt jest mniej wydajny.

Czytałam wiele pozytywnych opinii na temat tej propozycji Organique, ja jednak jestem na nie. Nie jest to natomiast zły produkt. Na mojej trudnej, tłustej i opornej cerze był jednak bardzo neutralny. Szczególnie za tę cenę.

A może u Was się sprawdził lepiej? Miałyście, używałyście? :)

Pozdrawiam, Kasiek :*

środa, 2 lipca 2014

Mała wyprzedaż blogowa :)

Powrót zaczynam od małych porządków :) Już od dłuższego czasu zabierałam się za sprzedaż części moich kosmetyków i po ślubie wreszcie mnie natchnęło :)

Kosmetyków nie jest dużo, ale mam nadzieję, że komuś coś się przyda.

Zasady:

1. Cena kosmetyku podana jest obok nazwy

2. Jeżeli zainteresował Cię jakiś kosmetyk, napisz komentarz, że chcesz go zarezerwować a następnie maila na adres kasieksful@op.pl z danymi do wysyłki. Ja w mailu zwrotnym napiszę Ci dane do przelewu. Na przelew czekam 2 dni robocze. Po tym czasie kosmetyk jest znów w sprzedaży.

3. Koszt wysyłki to 8 zł. Jeżeli natomiast zrobisz zakupy powyżej 20zł, przesyłka jest za darmo.


A teraz lista :)

1. Maybelline Affinitone w kolorze 010 Ivory. Koszt 10 zł. Użyty 2 razy.



2. Bioderma Sebium AI Correcteur. Koszt 20 zł. Użyty 3 razy



3. Essence Matowy Błyszczyk.Koszt 6 zł. Użyty 3 razy.



4. Essence Get Big Lashes Mascara Wodoodporna. Koszt 7 zł. Nieużywana.



5. Essence Podkład w musie. Kolor Honey. Ja używałam go jako bronzera, ale nie nadaję się do mojej cery. Koszty 6 zł. Zużycie widoczne na zdjęciu. Ok. 20 %



6. Lakiery:



Wibo Efekt Brokatowego piasku Nr 3, 5 zł., użyty 2 razy
Wibo Efekt Brokatowego piasku Nr 4, 5 zł., użyty 2 razy
Wibo Efekt Matowego piasku Nr 1, 5 zł. użyty 1 raz
Sephora Lakier do paznokci chyba w kolorze L21 (ciemny granat), 2 zł, użyty 1 raz



Essence z limitowanki Wild Craft kolor 04 Rosewood Hood, 5 zł, użyty 1 raz
Bell w kolorze 23, 5 zł, użyty 1 raz
Essence z limitowanki Twilight Breakingdawn, 2 zł, zużycie 25%
Essence z limitowanki Floral Grunge w kolorze 04 Madly Purpled, 5 zł, użyty 1 raz


Jeżeli macie jakieś szczegółowe pytania odnośnie któregokolwiek kosmetyku, pytajcie w komentarzach! Postaram się jak najszybciej na nie odpowiedzieć. Można się targować :)

To mój pierwszy post tego typu, więc mam nadzieję, że wszystko pójdzie gładko :)

Pozdrawiam i życzę udanych zakupów :)

Kasiek :*



wtorek, 1 lipca 2014

Wyszłam za mąż, zaraz wracam ...

... w sumie to powinnam napisać, że w końcu wracam!
Nie planowałam tak długiej przerwy na blogu i przyznam się szczerzę, że się stęskniłam!

Ostatnie kilka miesięcy to dopinanie spraw związanych ze ślubem i weselem. A już dwa tygodnie przed tym ważnym dniEm nieźle dały nam w kość. Te z Was, które mają to za sobą na pewno wiedzą o co chodzi :)



Na pewno powstanie osobny post ze zdjęciami z tego dnia, dzisiaj pokaże Wam kilka, które mam na telefonie.

Jeżeli miałabym opisać w kilku słowach ten dzień to powiem, że ślub był spokojny. Bardzo się bałam, że pomylę się na przysiędze, albo tak mi zaschnie w gardle, że nie będę w stanie powiedzieć ani słowa :) Na szczęście nic takiego się nie stało a przysięga mimo, że cicho powiedziana została bezbłędnie.
Wesele natomiast co całkiem inna sprawa. Zleciało nie wiem kiedy i powiem Wam szczerzę, że niewiele z niego pamiętam. Oczywiście najważniejsze momenty, takie jak pierwszy taniec (który niestety nie wypadł tak jak bym chciał) tort czy zbieranie na wózek pamiętam, ale co się działo między czasie to już tak nie bardzo :)

Być może wiązało się to z różnymi dziwnymi w(y)padkami, które w ciągu całego dnia mnie spotkały, ale o tym może następnym razem :) Niestety mój humor nie uszedł uwadze gości, z czego jest mi przykro i jest to jedna z rzeczy, które chciałabym zmienić.


Niewątpliwie największym plusem mojego ślubu był .... mój bukiet :) Wymarzyłam go sobie już jakieś dwa lata temu, ale ze względów finansowych wiedziałam, że nie będę mogła sobie na niego pozwolić. Jednak dwa tygodnie przez ślubem, omawiałam z ciocią mojego męża, która jest w tej chwili niepracującą florystką, bukiet ze świeżych kwiatów dla mnie i świadkowej. Gdy już wszystko zostało omówione powiedziałam jej, że moim wymarzonym bukietem jest bukiet z broszek. I co się stało? Tadam...powiedziała, że mi taki zrobi :) Przyznam się szczerze, że miałam pewne wątpliwości, ale postanowiłam zaryzykować.
Po jakimś czasie spotkałam się z nią aby zobaczyć pierwsze zarysy. To co zobaczyłam niestety nie spełniało moich wymagań i przyznam się szczerzę, że się trochę zmartwiłam. Omówiłam z nią jednak jeszcze raz jak to ma wyglądać, pokazałam przykładowe zdjęcia i czekałam do następnego razu. Przy następnej wizycie zobaczyłam coś takiego:


... czyli spełnienie moich bukietowych marzeń :) Z każdej strony ten bukiet wygląda inaczej i to jest jego największy plus :) Na żywo wygląda o wiele lepiej, pięknie mieni się w słońcu i w sztucznym świetle.

Więcej zdjęć obiecuje jak tylko dostanę coś od fotografa :)

Teraz czeka mnie nadrabianie recenzji. Mam malutkie zaległości, ale ciii :)



Pozdrawiam, mężatka Kasia :)

czwartek, 3 kwietnia 2014

Dużo nowości marcowych. Pielęgancja i kolorówka.

Witajcie po dość długiej przerwie. Dopadło mnie jakieś przesilenie wiosenne. Dodatkowo przez tydzień byłam przeziębiona, więc całkowicie nic mi się nie chciało.
No oczywiście oprócz zakupów :)
W tym miesiącu zaszalałam baaardzoo. Ogłaszam publicznie, że to koniec takich zakupów na długo. Moja karta kredytowa bardzo cierpi, więc teraz muszę o nią zadbać :)

Zastanawiałam się jak podzielić moje zakupy i postanowiłam, że pokażę Wam je podzielone ze względu na sklepy, w których je kupiłam.

Zaczniemy od sklepu forever-young.pl, na którym zamówiłam sobie kwasy. Postanowiłam przed ślubem troszkę złuszczyć moją skórę. Nie mamy jeszcze mocnego słońca, dodatkowo moja skóra jest pancerna więc ja się nie boję :)
Wszystkie produkty będą podlinkowane, także zapraszam do dokładniejszego zapoznania się z produktami na stronach producenta.



Kolejnym sklepem, w którym zrobiłam zakupy był apteka internetowa doz.pl.  Słyszałam dużo dobrego o produktach, które pokaże Wam poniżej dlatego w końcu postanowiłam je kupić.






Kolejny sklep to e-bay. Tu zrobiłam chyba największe zakupy, zarówno kolorówka jak i pielęgancja.


Olejek do demakijażu


Maseczka nawilżająca

Jeżeli chodzi o zakupy na ebay'u to ja jestem bardzo zadowolona. Wszystkie rzeczy kupiłam u jednego sprzedawcy i mogę go Wam polecić z całego serca. Jest to ideaseller_kr. Wysyła przedmioty bardzo szybko. W środę płaciłam za produkt a we wtorek miałam już awizo. A przypomnę, że przesyłki idą z Korei :)
Do zamówień dostałam takie próbki:


Korzystając z promocji -15% na dzień kobiet w sklepie Annabelle Minerals, postanowiłam kupić sobie parę próbek podkłądów w różnych formułach oraz 2 próbki róży. Oto one:

 

W Superpharmie i Hebe trafiłam na fajne promocje lakierów Essie, więc postanowiłam kilka przygarnąć :)


Pozostały mi do pokazania zakupy z MACa i Inglota i 3 różności :)
W MACu kupiłam swój pierwszy cień do oczu w kolorze Sketch.


Ze względu na wysoką cenę domków dla takich cieni w MACu, postanowiłam znaleźć coś w Inglocie. Postanowiłam kupić paletkę magnetyczną, do której wejdą również róże czy bronzery. Idealna na podróże
:)

Jak widać szybko się brudzi :)
Na razie w środku jest biednie, ale z czasem zamierzam zaopatrzyć moją paletkę w więcej cieni z MACa.
Ta paletka kosztowała 15 zł.

  • Tusz do rzęs Lovely
  • Kredka do brwi Catrice
  • Korektor pod oczy HD z NYX'a
*****

To już jest koniec :) Jak widzicie trochę się tego nazbierało. Starałam się wybierać produkty, które są mi potrzebne i które są wydajne i na długo wystarczą. Myślę, że olejek do demakijażu i wszystkie żelowe produkty, na pewno będą gościły u mnie długo :) Kwiecień zapowiada się skromniej, będzie za to duże zużywanie :) W maju natomiast na pewno kupię nowe pędzle GlamBrush od naszej Hani Knopińskiej. Już nie mogę się doczekać :)

Jeżeli macie jakieś pytania odnoście konkretnego produktu to proszę pytać :)

Buziaki, Kasiek :*

PS. Przepraszam, że ten post jest troszkę chaotyczny, ale to przez tą przerwę chyba :)

wtorek, 11 marca 2014

Makijaż na życzenie- w roli głównej Inglot Nr 428 i inne

Pod ostatnim postem, w którym pokazywałam Wam jak wygląda moja paleta z cieniami Inglot (klik), koleżanka Megdil, poprosiła mnie o wykonanie makijażu cieniem Nr 428.

Przyznam się szczerzę, że było to dla mnie niemałe wyzwanie, gdyż jeszcze do końca nie poznałam się z tym cieniem. A jeżeli dodamy mój skromny talent do malowania, to trochę się obawiałam tego co wyjdzie :)

A co wyszło możecie obejrzeć na zdjęciach poniżej :) Przepraszam za brwi, ale czekają na wizytę u kosmetyczki





Do makijażu oko użyłam cieni (w kolejności):
  • Inglot 420 na całą powiekę
  • Naked 2 Half Baked w wewnętrzny kącik
  • Inglot 428 w zewnętrzny kącik
  • Naked 2 Bootcall pomiędzy Inglot 428 i 420
  • Na dolną powiekę troszkę 428 i Naked 2 Blackout
  • Inglot 355 pod łuk brwiowy
Jak widać nie jest to mistrzostwo świata, ale się starałam, więc nie bądźcie dla mnie zbyt surowe :)

Poniżej pozostałe kosmetyki:

Gwiazdki to użyte cienie :)

     
  • Eyeliner w żelu Maybelline
  • Tusz do rzęs Essence i Max Factor
  • Pędzle Real Techniques, Essence i W7
  • Zestaw do brwi Essence Wild Craft


I jak? :)

Buziaki, Kasiek :*


czwartek, 6 marca 2014

Moja paleta cieni Inglot Freedom System

Wreszcie przyszedł ten dzień, że pokażę Wam jakie cienie trzymam w swojej magnetycznej palecie z Inglota.
Skompletowałam ją w lipcu. Postanowiłam oddać się w ręce pani wizażystki i przy wydaniu 90 zł, makijaż był gratis :)
Oczywiście paleta kosztowała więcej. Każdy cień 10 zł plus 18 zł za pustą paletkę. Czyli w sumie 118 zł :)

A co za to otrzymałam?


Każdy cień da się wyciągnąć za pomocą magnesu, który znajduje się na rogu wieczka. Nie jest to jednak proste gdyż nie każdy cień chce wyjść po dobroci :) Trzeba nabrać trochę wprawy.

Tak prezentuje się cała paletka:


A tak poszczególne cienie:

355
467

129

420

363

457

326

491
377

428 to się właśnie dzieje gdy próbuje się wyciągać cień na siłę :)

Widzicie, które cienie są najczęściej używane :) Gdybym miała wybierać je jeszcze raz myślę, że z niektórych bym zrezygnowała. Co najmniej z jednego brązu i jednego fioletu. Ale są jakie są. Teraz zabieram się za cienie MAC'a :)
Jeżeli tylko trafię na dobre światło i uda mi się coś fajnego zmalować na oku to pokażę Wam jakiś makijaż.
A tym czasem paletka po ponad pół roku używania:


Jak Wam się podoba moje zestawienie? A może macie jakieś cienie z mojej paletki?

Buziaki, Kasiek :*

wtorek, 4 marca 2014

Essie Mademoiselle oraz Lovely Snow Dust. Duet idealny?

Tak jak obiecałam w poprzedniej notce, przychodzę dzisiaj do Was z dwoma odmiennymi lakierami, które postanowiłam połączyć w parę. Czy mi się udało? Oceńcie same :)


Essie Mademoiselle to bardzo delikatny, pół transparentny róź, który pasuje na każdą okazję i sprawia, że nasze dłonie wydają się zadbane.
Lovely Snow Dust to natomiast złoty piękny i nienachalny piasek.





Nikomu kto zna Essie nie trzeba mówić o ich cudownej trwałości. Mnie natomiast zaskoczyła trwałość i krycie lakieru Lovely. Na palcu mam tylko jedną warstwę a lakier pod koniec noszenia, czyli ok. 5 dni lekko starł się na końcówkach.



I co, podoba Wam się ten duet? :)

Buziaki, Kasiek :*