piątek, 28 lutego 2014

Pomadka Wibo Eliksir Nr 06

Kto nie zna bądź nie słyszał o nawilżających pomadkach Wibo Eliksir?
Myślę, że nie ma w blogsferze takiej osoby :) Za to ja mam niezły refleks jeżeli chodzi o pokazanie jej na blogu :)
Ja sama skuszona niską ceną i ładnymi kolorami kupiłam dwie sztuki. Dzisiaj pokażę Wam kolor Nr 06.


Opakowanie jakie jest każdy widzi :) Plastikowe i niezbyt cieszące oko. Dodatkowo napis Eliksir bardzo szybko zaczął się ścierać więc mu pomogłam i zlikwidowałam całkowicie.


Pomadka sama w sobie jest dosyć miękka, łatwo sunie po ustach. Moje usta mają czasem przygody z suchymi skórkami, które ta pomadka potrafi podkreślić. Możecie to zobaczyć na kolejnym zdjęciu.
Czy nawilża? Myślę, że troszkę tak, ale nie zastąpi nam pomadki nawilżającej. Na pewno nie wysusza, co jest oczywiście plusem.

Nie jest to oczywiście długotrwała pomadka. Schodzi bardzo szybko z ust. Tym bardziej gdy jemy i pijemy.
Na szczęście schodzi bardzo równomiernie, nie zostawia białych śladów na ustach i nie waży się.



Kolor jest bardzo delikatny, pasuje do codziennych makijaży. Oczywiście będzie się różnił w zależności od koloru naszych ust. Moje są dosyć "czerwone", dlatego kolor jest delikatniejszy.
Wibo Eliksir ma ładny połysk przez co może przypominać połączenie szminki i błyszczyka.

Myślę, że w kwestii tych pomadek wszystko zostało już powiedziane, więc zostało mi tylko Wam je polecić :)


***

Czy uchował się ktoś, kto jeszcze ich nie używał? :) Przyznajcie się :)

Buziaki, Kasiek :*

środa, 26 lutego 2014

Lakier do paznokci-Sally Hansen 260 Fearless Fog.

Witajcie :)

Dzisiaj mam dla Was kolejny lakier Sally Hansen kupiony na gruponowej promocji za ok. 10 zł.


Kolorowy lakier do paznokci stworzony na bazie kultowej złotej odżywki Nailgrowth Miracle.
Bogactwo minerałów i składników odżywczych wpływających na poprawę kondycji paznokci, m.in. białko sojowe, kreatyna, biotyna, multiwitaminy.
Najnowsza technologia stymulująca wzrost płytek nawet o 30% w ciągu 5 dni!
Większa odporność na łamanie i rozdwajanie paznokci.
Wysoka trwałość – nawet do 7 dni!
Mniejsza podatność na odpryski.
Wyprofilowany pędzelek umożliwiający dokładne rozprowadzenie lakieru na płytce bez prześwitów i zgrubień.


Kolor 260 Fearless Fog to jak widać brąz pomieszany z szarością, czyli kolor, który ciężko opisać. Uwielbiam takie kolory. Przypomina mi trochę Metro Chic Sephora By OPI, na który w dalszym ciągu mam chrapkę i na pewno kiedyś go kupię :)
Kolor według mnie bardzo elegancki i pasujący niemal do wszystkiego. Niezbędnik na okres jesienno-zimowy.


Nie wiem czy to tylko mój egzemplarz ma taki dziwny pędzelek, ale ja nie nazwałabym go "wyprofilowanym". Jeżeli miałyście kiedyś do czynienia z takim pędzelkiem, to wiecie, że nie tak łatwo pomalować nim paznokcie. Ciężko jest szczególnie przy skórkach. Musiałam mocno się starać, żeby wyszło w miarę symetrycznie :) Ale wybaczam ze względu na kolor :)

Nie mogłam się zdecydować na jedno :)
Jeżeli chodzi o trwałość to jestem pod wrażeniem. Moje paznokcie mają ze mną ciężko. Piszę dużo na klawiaturze (8 godz. w pracy przed komputerem), w domu zmywam i sprzątam bez rękawiczek a na paznokciach tylko starte końcówki. Nie wiem, czy to zasługa dodatku tej odżywki, ale trwałość jest naprawdę zadowalająca. Nie nosiłam lakieru 5 dni, więc nie mogę nic powiedzieć nic o szybszym przyroście, ale po 4 niczego takiego nie zauważyłam. Ale będę szczera - nie tego oczekuję od lakieru :)

***

 To nie koniec lakierów Sally Hansen. Mam dla Was jeszcze dwa kolory :)

Buziaki, Kasiek :*

poniedziałek, 24 lutego 2014

Moim zdaniem - Brzoskwiniowy olejek do ciała od Bielendy.

Czasem mam tak, że używam dłuższy czas jakiegoś kosmetyku, on już się prawie kończy a ja nadal nie wiem co o nim myśleć. Też tak macie?

Dokładnie taka sytuacja jest z dzisiejszym bohaterem notki, czyli brzoskwiniowym olejkiem do ciała z Bielendy.


Kupiłam go jakiś czas temu skuszona drogocennymi składnikami, które ma zawierać owy olejek.

Co mówi producent i jaki jest skład?


Na początku powiem, że olejek stosowałam tylko na ciało. Stał sobie pod prysznicem i dzielnie czekał żebym co wieczór wetrzeć go w wilgotne ciało.

Zacznę może od aplikacji. Jakiś czas temu miałam pod swoim prysznicem inny olejek do ciała z atomizerem i było to tak upierdliwe, ze powiedziałam nigdy więcej. Niestety jednak coś zaćmiło mi umysł na zakupach i w koszyku wylądował kolejny olejek...z atomizerem. Niby powinno być wygodnie, oszczędnie i precyzyjnie. No właśnie niby. Pod prysznicem, jak to pod prysznicem, mamy mokre ciało, dłonie też. Niestety ani butelka, ani atomizer nie są zrobione z gumy, przez co olejek bardzo wyślizguje się z rąk. Nie wspomnę, że w trakcie aplikacji jest coraz gorzej, ze względu na to, że mamy już tłuste od olejku dłonie.
Atomizer naciska się dosyć ciężko, więc ja całkowicie z niego zrezygnowałam. Po prostu całkowicie go odkręcałam i wylewałam olejek na dłoń. Nie muszę chyba wspominać, że skutkowało to mniejszą wydajnością bo olejek często przeciekał przez palce.

  

Zostawiając jednak tą nieszczęsną aplikację w spokoju, przejdźmy do działania.
I tu pojawia się problem z początku posta. Czyli "sama nie wiem".
 Jak już wspominałam stosowałam olejek na wilgotne ciało, więc nie wiem jak się wchłania nałożony na sucho. Na pewno nie klei się on do ciała, przez co możemy po wytarciu szybko się ubrać. Nawet gdy nałożymy go troszkę więcej nic się nie dzieje. 
Ładnie nawilża, skóra jest miękka i gładka w dotyku. Zapach olejku jest delikatny, nie wiem czy czuję tam brzoskwinie. Jest dosyć przyjemny, ale nie utrzymuje się długo na ciele. Rano na pewno już go nie czuć. 

Jako olejek do codziennego stosowania spisuje się dobrze. Nie poleciłabym go jednak osobom z suchą skórą bo może być za słaby. 
Niby jest ok, ale chyba brakuje mu tego czegoś, co skłoniłoby mnie do kolejnego zakupu.


***

A Wy czego używacie do nawilżania ciała? Lubie treściwe masła, czy lekkie olejki? Czy może zwykłe balsamy?

Buziaki Kasiek :*

sobota, 22 lutego 2014

Zdenkowani.

Dzisiaj kolejny odcinek zdenkowanych :)

Jak wiecie, bo powtarzam to kolejny raz, denkowanie produktów idzie mi bardzo powoli, dlatego też takie posty pojawiają się niezbyt często. Oczywiście są pewne kosmetyki, po których niechętnie wyrzucam puste opakowania (wspominałam o nich TUTAJ), po innych natomiast robię to z miłą chęcią :)

Co wyrzuciłam tym razem? Zapraszam do oglądania.



Wykończyłam nareszcie krem pod oczy z GlySkinCare, o którym pisałam TU. Był niestety bardzo wydajny i troszkę się z nim męczyłam :)
Nie męczyłam się natomiast z kwasem hialuronowym z ZSK. Uważam, że jest to niezbędnik w każdej kosmetyczce. Cudownie nawilża, nie szkodzi skórze, nadaje się solo jak również z różnymi serami czy maseczkami. Na pewno kupię następne opakowanie.



Płyn micelarny Mixa. Czyli marka, która już jakiś czas temu pojawiła się w Rossmannach. Kupiłam z ciekawości i niestety troszkę się zawiodłam. Na co dzień nie robię sobie mocnych makijaży, a mimo to ten płyn nie radził sobie z tuszem czy kreską na oku. Wydawało mi się, że pompka to dobre rozwiązanie dla tego typu produktu. Niestety po jej naciśnięciu płyn lądował wszędzie tylko nie na płatku :) Na pewno nie kupię go ponownie.




Żel do twarzy Delia. Recenzowałam go w TYM poście, więc aby się nie powtarzać zapraszam tam :)


Odżywka Garnier Ultra Doux. Czyli wychwalana w blogsferze odżywka. Miły zapach, fajne działanie i dobra dostępność, to cechy, które powodują, że na pewno za jakiś czas wrócę do tej odżywki. Zdecydowanie jest to produkt, który dyscyplinuje moje często puszące się włosy.



Zmywacz, który znalazł się w mojej złotej 5 i długo tam zostanie :) W użyciu już jest duża butla. Dobrze zmywa nawet ciemne lakiery, jest tani i dostępny w każdym Rossmannie. Nie mam już potrzeby szukać innego :)



Po tym jak w blogsferze pojawiła się informacja, że płyn micelarny Be Beauty z Biedronki zostaje wycofany duża liczba osób zrobiła sobie zapasy. Ja też :) To jest ostatnia butelka, ale być może jeszcze kiedyś do niego wrócę. Za tą cenę myślę, że spełnia moje oczekiwania. Mógłby troszkę lepiej zmywać tusz do rzęs, ale powiedzmy, że mu to wybaczę :)



Olejek do masażu z Alterry. Dobrze nawilża, przyjemnie pachnie i ma dobry skład. Używałam go codziennie po prysznicu na wilgotną skórę i następnie wycierałam się ręcznikiem. Skóra do rana była przyjemnie nawilżona i gładka. Dodatkowo nowe opakowanie z pompką bardzo ułatwia aplikację co jest dodatkowym plusem. Na pewno do niego jeszcze wrócę :)


Kolejny produkt, który znalazł się w złotej piątce. Antyperspirant z Vichy to mój absolutny faworyt wśród tej kategorii. Wrócę do niego latem bo skutecznie chroni przed nadmiernym poceniem.

***

Następne produkty do kolejnego odcinka już się denkują :) A jak u Was idzie zużywanie? :)

Buziaki, Kasiek :*

czwartek, 20 lutego 2014

Moim zdaniem - NYC Turbo Dry Top Coat, czyli wysuszacz lakieru do paznokci.

Odkąd zaczęłam malować paznokcie, największą rzeczą, która mi przeszkadzała było czekanie do czasu aż paznokcie wyschną. Trzeba było uważać żeby nie dotknąć niczego, o nic się nie otrzeć, a już na pewno nie malować paznokci przed pójściem spać. Wzorki od kołdry były murowane.

W końcu postanowiłam coś zrobić i kupiłam pierwszy wysuszacz z Wibo w buteleczce z atomizerem. Był on na tyle niewygodny w użyciu, że po jej skończeniu przez jakiś czas zrezygnowałam z tego typu produktów.

Do czasu aż dowiedziałam się o bohaterze dzisiejszej notki.



NYC Turbo Dry Top Coat to nic innego jak preparat, który ma nam pomóc cieszyć się suchymi paznokciami w ciągu 60 sekund.

Oczywiście według mnie jest to troszeczkę naciągany czas, ale nie przeczę, że jest to dobry wysuszacz.
Po 60 sekundach lakier jest jak najbardziej suchy, ale nie aż tak żeby uchronić nas przez uszkodzeniem. W tym czasie nie wkładałabym rąk do kieszonek lub nie myła naczyń, bo możemy być pewne, że manicure nam się popsuje.


Ja odczekuje przynajmniej 5-10 minut zanim wrócę do codziennych obowiązków. Wtedy mam pewność, że nic z moim świeżym manicurem się nie stanie. Nie wiem czy jest to dużo czy mało. Jest to mój pierwszy produkt tego typu (poprzedni był w sprayu) dlatego nie mam żadnego porównania.

Jak widać na zdjęciu top coat trochę się zabarwia od ciemnych lakierów, ale to nie przeszkadza w jego dalszym użytkowaniu. Nie odbarwia jasnych lakierów na paznokciach.


Produkt ten kupiłam na allegro za ok. 6 zł. Przyznajcie, że nie jest to wygórowana cena :)

***

Tak jak już wspominałam nie mam doświadczenia z top coatami, które wysuszają nam lakier. Oceniam więc ten produkt po omacku. Uważam jednak, że to co za nim przemawia to cena. Jeżeli wysusza on lakier 5 minut za długo, to za cenę 6 zł można mu to wybaczyć. Można również zaryzykować jego zakup bo być może to co w malowaniu najgorsze, stanie się choć trochę lepsze do zniesienia :)

Wiem, że duża część z Was używa regularnie tego typu produktów. Który polecacie mi jako kolejny do wypróbowania? :)

Buziaki, Kasiek :*

środa, 12 lutego 2014

5 kosmetyków, które nie powinny się kończyć :)

Witajcie :)

Dzisiaj chciałbym pokazać Wam 5 kosmetyków, które według mnie nie powinny się nigdy kończyć :)
Są to moje ulubione kosmetyki, które gdy tylko się kończą kupuję następną sztukę i myślę, że długo tak zostanie :)

Oto moja złota 5 :

Żel do golenia Sensual z Joanny.

Nie spotkałam o tej pory nic co ułatwiałoby golnie tak jak ten żel. Pięknie pachnie, jest bardzo wydajna, nie wysusza i nie ściąga skóry. Po prostu ideał :) Właśnie mi się skończyła i muszę kupić następną sztukę :)



Błyszczyk do ust Stay with me z Essence

Mój absolutny hit wśród produktów do ust. Recenzowałam go TUTAJ.


Zmywacz do paznokci Isana. 

To była miłość od pierwszego użycia :) Jest tani, nie śmierdzi acetonem, skutecznie zmywa nawet ciemne lakiery. Nie rozmazuje ich dookoła paznokcia. To jest mój ideał i byłabym bardzo zła gdyby go wycofali z Rossmanna.


Antyperspirant Vichy.

Mega wydajny i przede wszystkim skuteczny antyperspirant. Jego cena jest troszkę wyższa niż tych drogeryjnych ale zdecydowanie rekompensuje to działaniem.



Podkład do twarzy Revlon Colorstay.

Wydaje mi się, że tyle samo osób go kocha co nienawidzi. Ja zdecydowanie bardzo go lubię :) Moja twarz potrzebuje wysokiego krycia i ten podkład jej to gwarantuje. Nałożony gąbeczką do makijażu pięknie wtapia się się w skórę i nie tworzy efektu maski. Długo się utrzymuje. W tej chwili nie używam na co dzień a jedynie zostawiam na specjalnie okazję.

***

Cz wiecie jak sprawić żeby nasze ulubione kosmetyki nigdy się nie kończyły? :) Ja niestety nie wiem ale przedstawiłam Wam moją magiczną piątkę :)

Czy Wy macie takie kosmetyki w swoich zbiorach?

Buziaki Kasiek :*