wtorek, 1 lipca 2014

Wyszłam za mąż, zaraz wracam ...

... w sumie to powinnam napisać, że w końcu wracam!
Nie planowałam tak długiej przerwy na blogu i przyznam się szczerzę, że się stęskniłam!

Ostatnie kilka miesięcy to dopinanie spraw związanych ze ślubem i weselem. A już dwa tygodnie przed tym ważnym dniEm nieźle dały nam w kość. Te z Was, które mają to za sobą na pewno wiedzą o co chodzi :)



Na pewno powstanie osobny post ze zdjęciami z tego dnia, dzisiaj pokaże Wam kilka, które mam na telefonie.

Jeżeli miałabym opisać w kilku słowach ten dzień to powiem, że ślub był spokojny. Bardzo się bałam, że pomylę się na przysiędze, albo tak mi zaschnie w gardle, że nie będę w stanie powiedzieć ani słowa :) Na szczęście nic takiego się nie stało a przysięga mimo, że cicho powiedziana została bezbłędnie.
Wesele natomiast co całkiem inna sprawa. Zleciało nie wiem kiedy i powiem Wam szczerzę, że niewiele z niego pamiętam. Oczywiście najważniejsze momenty, takie jak pierwszy taniec (który niestety nie wypadł tak jak bym chciał) tort czy zbieranie na wózek pamiętam, ale co się działo między czasie to już tak nie bardzo :)

Być może wiązało się to z różnymi dziwnymi w(y)padkami, które w ciągu całego dnia mnie spotkały, ale o tym może następnym razem :) Niestety mój humor nie uszedł uwadze gości, z czego jest mi przykro i jest to jedna z rzeczy, które chciałabym zmienić.


Niewątpliwie największym plusem mojego ślubu był .... mój bukiet :) Wymarzyłam go sobie już jakieś dwa lata temu, ale ze względów finansowych wiedziałam, że nie będę mogła sobie na niego pozwolić. Jednak dwa tygodnie przez ślubem, omawiałam z ciocią mojego męża, która jest w tej chwili niepracującą florystką, bukiet ze świeżych kwiatów dla mnie i świadkowej. Gdy już wszystko zostało omówione powiedziałam jej, że moim wymarzonym bukietem jest bukiet z broszek. I co się stało? Tadam...powiedziała, że mi taki zrobi :) Przyznam się szczerze, że miałam pewne wątpliwości, ale postanowiłam zaryzykować.
Po jakimś czasie spotkałam się z nią aby zobaczyć pierwsze zarysy. To co zobaczyłam niestety nie spełniało moich wymagań i przyznam się szczerzę, że się trochę zmartwiłam. Omówiłam z nią jednak jeszcze raz jak to ma wyglądać, pokazałam przykładowe zdjęcia i czekałam do następnego razu. Przy następnej wizycie zobaczyłam coś takiego:


... czyli spełnienie moich bukietowych marzeń :) Z każdej strony ten bukiet wygląda inaczej i to jest jego największy plus :) Na żywo wygląda o wiele lepiej, pięknie mieni się w słońcu i w sztucznym świetle.

Więcej zdjęć obiecuje jak tylko dostanę coś od fotografa :)

Teraz czeka mnie nadrabianie recenzji. Mam malutkie zaległości, ale ciii :)



Pozdrawiam, mężatka Kasia :)

7 komentarzy:

  1. Wszystkiego dobrego na nowej drodze życia, teraz czekam na więcej zdjęć! :D
    A ten bukiet miałaś piękny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :-) Napewno coś się jeszcze pojawi :-)

      Usuń
  2. 14 czerwca również bawiłam się na weselu. ten dzień miał coś w sobie, bo i ja miałam same przygody ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj miał miał :-) Ten pech mógł sobie wybrać inną datę :-)

      Usuń
  3. Raz jeszcze serdeczne gratuluję i czekam na kolejne posty! :) :*

    OdpowiedzUsuń

Please, make me smile and leave a comment :)